Geoblog.pl    tripcheap    Podróże    Sztokholm - Paryż - Barcelona - Piza - Frankfurt    Katowice - Sztokholm Skavsta
Zwiń mapę
2011
08
mar

Katowice - Sztokholm Skavsta

 
Szwecja
Szwecja, Nyköping
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 969 km
 
Bezprzewodowy internet na Skavscie jest, ale... płatny 90 SEK (ok, 45 PLN) za 3 godziny. Dziękuję. W domu za miesiąc płacę mniej. Zanim jednak dotarłem do Szwecji musiałem wysiąść z polskich kolei w Zawierciu.

Tu spacerek, by wsiąść w Omegabus do Siewierza (połączenie via rozklady.com.pl). W Siewierzu wysiadka i kilkanaście minut oczekiwania na miejsko-gminny autobus linii 738, który dociera bezpośrednio na lotnisko Katowice Pyrzowice. Przechadzając się po siewierskim rynku podchodzi do mnie jakiś gość i mówi: „Szukam dużego fiata na taksówkę. Nie ma Pan? Pan popyta”... :-)

Na lotnisku jestem 2 godziny przed czasem i ku mojemu zdziwieniu już po kilkunastu minutach z megafonów słyszę zapowiedzi proszące pasażerów odlatujących do Sztokholmu o udawanie się do security check. Coś im się spieszy.

Mam pewne obawy o swój plecak. Wymiary ma na styk, a szerokość nawet ponad. „Przymierzam” go do koszyków Ryana i Wizza. O dziwo, teoretycznie tych samych rozmiarów, ale do Ryana wchodzi raczej gładko, a do Wizza musiałem się trochę nagimnastykować.

OK. Coś zjeść, siusiu i do odprawy. Funkcjonariuszki Straży Granicznej mają dobry humor, bo odprawiając mnie specjalnie się tym nie interesują, za to jedna drugiej opowiada jak to dzisiejszej nocy wstała o czwartej, bo musiała zjeść ogórka :-)
Podpowiem wszystkim, że jak ktoś przed odlotem chciałby skosztować jeszcze jakiegoś, niekoniecznie alkoholowego napoju to radzę kupić i wypić przed security. Za kontrolą bezpieczeństwa taka przyjemność w saloniku Relay kosztuje 5 PLN za puszkę Coca Coli 0,33 l.

„Mój” fioletowo-różowy Airbus A320 już stoi i czeka. Za chwilę jeden po drugim lądują kolejne Wizzy (z Malmo i Dortmundu). Ryanów jakoś brak. Przewija się jeszcze jakaś Lufthansa do Monachium. W końcu czas do gate'u. Ludzi sporo. Podejrzewam, że będzie maksymalne obłożenie. Sporo Szwedów. Człowiek z Wizza prosi najpierw tych co wykupili pierwszeństwo wejścia na pokład. Postał tak chwilę, po czym dał sobie spokój, bo jakoś nikt nie odpowiedział na jego wołania. Co niektórzy mają, tak na oko sądząc bagaż ze dwa razy większy niż mój. Wszyscy jednak głądko przechodzą.

Samolot bez kilku miejsc w całości zajęty. Ciekawe, czy to tak zawsze, czy akurat teraz, kiedy loty do Skavsty z Łodzi są wstrzymane...? Szybki start, piękne poderwanie się do lotu i... nie wiem, bo usnąłem. Obudziłem się po ponad godzinie, kiedy byłem już na Bałtykiem. Lądowanie (na Skavscie, nie na Bałtyku) bardzo delikatne, prawie nie było czuć jak siada. 20 minut przed czasem.

Samo lotnisko i terminal bardzo małe. Mniejsze niż te w Katowicach. Skavsta położona jest 7 km od Nyköping i ok. 60 km od Sztokholmu. Aby dostać się do Szwedzkiej stolicy najłatwiej, co nie znaczy najtaniej jest wsiąść do autobusu flygbussarna i udać się do samego centrum. Taki transfer kosztuje 99 SEK w jedną i 199 SEK w dwie strony (odpowiednio ok. 50 i 100 PLN). Tańszym sposobem jest dotarcie do wspomnianego Nyköping miejskim autobusem 515 lub 715 (bilet w jedną stronę 23 SEK), a stamtąd pociągiem SJ za 50 SEK (aby uzyskać taką cenę trzeba rezerwować przez internet z co najmniej miesięcznym wyprzedzeniem).

Jako, że na Sztokholm nie miałem czasu, a poza tym kiedyś już tam byłem wybieram się do Nyköping. Jak podaje Wikipedia w tym mieście w 1285 r. odbył się ślub per procura królewny szwedzkiej Ryksy z księciem wielkopolskim Przemysłem II. Miasteczko nie za duże, ale ładne, ze starówką itd. Jest nawet jakiś zamek, ale jest już ciemno, zimno i jakoś niespecjalnie mam ochotę go poszukiwać. Jest też McDonald's, a w nim bezpłatne wifi.

Niewiele się nim jednak nacieszyłem, bo o 20:00 zostałem wyproszony. Zamykają. W ogóle jakoś tak dziwnie – wszystko inne już o 17 zamknięte. W jednym natomiast jest podobnie do tego co u nas – co drugi lokal to jakiś bank.

Muszę też przyznać, że jakoś tak prysł mi, bynajmniej na chwilę mit pięknej i czystej Skandynawii. Ulice nie poodśnieżane, zaspy śniegu, lodu, błota. Może burmistrzem jest jakiś Polak...?

Pora wracać na Skavstę. Jednak ta Szwecja to musi być bogaty kraj. Lokalnych autobusów mnóstwo. Z busterminala co chwilę jakiś odjeżdża. Na Skavstę co 20 min. I zawsze wożą po 2-3 pasażerów. To jest dobre. I żeby nie było, że to jakieś busiki. Nie, formalne 50-ileś tam miejscowe autobusy.

Na lotnisku ostatnie przyloty. Wizz z Budapesztu spóźniony ponad godzinę. Reszta on time. Sporo młodych ludzi. Zmęczeni, zaczynają spać zwieszeni głowami na stołach. Ja ze swoją samopompującą karimatą i śpiworem pewnie wzbudzę co najmniej zdziwienie. Ale jeszcze siądę do kompa. Za internet nie będę płacił. Poklepię różne takie tam „na sucho”. Gniazdek elektrycznych mało. Obszedłem dookoła terminal i zauważyłem na hali odlotów przy automacie telefonicznym oraz na półpiętrze w barze pomiędzy arrival i departure. Konkretnie przy „jednorękich bandytach”.

75 m od lotniska jest hotel Connect. Nie wiem jakie są tam ceny noclegów, ale nie chcę sobie psuć humoru i nawet nie chcę wiedzieć. Komu lulu temu spać. Jutro, a w zasadzie już dzisiaj (minęła północ) o 7:25 lot do Paryża Beauvais.

Ze spaniem na Skavscie nie jest źle. Przy czym trzeba się zastanowić gdzie się położyć. Można w barze pomiędzy departure i arrival metodą „na studenta”, czyli z głową zwieszoną na stole, lub zsuwając ze sobą drewniane krzesełka barowe. Żaden komfort. Można w hali odlotów, przy czym pod ścianą jest długa deska, a na niej przymocowane okrągłe siedziska. Raz, że niewygodnie, a dwa, że jak się położą powiedzmy cztery osoby to zabraknie miejsca.

Dobrym rozwiązaniem jest karimata samopompująca + śpiwór. Ja sobie takie sprawiłem na Allegro i nie żałuję :-). Z tym, że na Skavscie trudno o dobre miejsce strategiczne. Dobre, tzn. takie w pobliżu toalet, aby w razie czego nie biegać po całym terminalu. Na tym lotnisku takie miejsce znajduje się w pobliżu drzwi wejściowych...
Co jakiś czas ktoś wchodzi i wychodzi, a ponadto lotnisko zaczyna pracować pełną parą (otwierają się wszystkie stanowiska itd.) już o 4:30. Do tego pech chciał, że tuż po czwartej na lotnisko zawitała jakaś bardzo z siebie i z życia zadowolona grupa (okazywała to) – jakiś zjazd, rajd czy coś w tym stylu. Lecieli do Dublina.

Na dwie godziny przed startem mojego samolotu do Paryża przy security ogromna kolejka. Szok. Faktem jest, że loty w tym czasie są co kilkanaście minut, ale tak czy inaczej – duża.

Z tymi wymiarami bagażu podręcznego to jakaś lipa. Ludzie wchodzą z takimi, że moje trzy by się zmieściły i przechodzą. A może dlatego tak się dzieje, że jest 5:30 rano, a kolejka taka, że końca nie widać...?
Już w samolocie. Boeing 737. Zdecydowanie mniej komfortowy od wizzowskiego Airbusa. Po prostu ciasny. Stewardesy jakieś ładniejsze niż w Wizzie – bynajmniej na tym odcinku ;-) Startujemy z 5 minutowym opóźnieniem. W trakcie lotu praktycznie cały czas wznosimy się nad chmurami. Nic nie widać. Kilka minut przed lądowaniem dopiero jak się zniżyliśmy widać Francję. Pierwsze co rzuca się w oczy to... brak śniegu. Kurczę, jak ja się stęskniłem za widokiem bez śniegu... Lądowanie twarde. Nieźle rzuciło. Raptem 2 minuty przed czasem, ale ryanowskie fanfary musiały być :-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tripcheap
tripcheap.pl
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 7 wpisów7 4 komentarze4 26 zdjęć26 0 plików multimedialnych0